Moja recenzja powieści Michela Bussiego, zaadaptowanej do komiksu powieści kryminalnej, jest oceną laika. Nie czytałam do tej pory komiksów, ale postanowiłam spróbować i z polecenia w mediach społecznościowych kupiłam „Czarne nenufary”.
Moje pierwsze wrażenie po rozpakowaniu paczki było całkowitym zaskoczeniem. Otrzymałam pięknie wydaną książkę, wyglądającą jak album, w twardej oprawie. Z dzieciństwa pamiętałam wydane w miękkiej okładce zeszyty komiksów, od których odstają dzisiejsze wydania powieści graficznych.
Akcja powieści umieszczona jest w GIverny, miasteczku, w którym tworzył Monet i inni malarze impresjoniści. Splatają się w niej historie trzech kobiet w różnym wieku, o różnym statusie społecznym i różnych oczekiwaniach od życia. Popełnione zostaje morderstwo, ginie znany w miasteczku lekarz, a z jego osobą łączą się w jakiś sposób losy trzech bohaterek.
Książki wcześniej nie czytałam, a komiks porwał mnie od początku. Już po pierwszych obrazkach i dymkach wiedziałam, że polubię tę opowieść „Trzy kobiety żyły w miasteczku… Pierwsza była wredna. Druga była kłamczuchą. Trzecia była egoistką.” Świetnie skonstruowany wątek kryminalny, z twistami i nieoczekiwanym zakończeniem. Prawdziwą ucztą dla oka są rysunki, niesamowita ekspresja osiągana kreską, kolorami, działa na emocje, buduje napięcie i nastrój. Pochłonęłam tę opowieść jednym tchem, nie mogłam się oderwać od treści i obrazów, które niesamowicie oddziałują na wyobraźnię.]
Chciałam tylko spróbować, ale stało się: przepadałam i od teraz oprócz książek będę czytać komiksy, choć kompletnie się nie spodziewałam, że aż tak spodoba mi się ta forma narracji. Zabieram się za następne pozycje, a „Czarne nenufary” polecam miłośnikom kryminałów, ironicznego humoru i malarstwa impresjonistycznego.
Jak mocno książka mnie wciągneła: | (10 / 10) |
Język i styl pisania: | (10 / 10) |
Czy warto przeczytać: | (10 / 10) |
Average: | (10 / 10) |
Zostaw komentarz