W piwnicy jednego z bloków w Łodzi znalezione zostają makabrycznie pocięte skalpelem zwłoki dziecka. Zbrodnia wstrząsa komendą policji, rusza śledztwo, a po odkryciu następnych zwłok akcja przyspiesza. Tropy prowadzą w różne strony, obie zbrodnie zdaje się łączyć osoba bezdomnego który zawsze kręci się w pobliżu. Czy on je sprawcą tego bestialstwa? Co znaczy znaleziony przy obu zwłokach napis „czary-mary, zginiesz mały” i czemu karteczkę z takim napisem znalazł za wycieraczką swego samochodu Adrian Perg, główny śledczy komendy policji w Łodzi? Jest wiele pytań, a mało odpowiedzi. Kiedy policjantom wydaje się, że są już blisko rozwiązania sprawy, na jaw wychodzą nowe fakty, które całkowicie burzą dotychczasowy przebieg śledztwa.
Adam Widerski świetnie snuje intrygę, wszystko jest tu przemyślane od początku do końca i trudno jest domyśleć się w trakcie kto zabija. Akcja szybka od początku, nabiera coraz większego tempa w miarę rozwoju opowieści. Opisy zbrodni są bardzo plastyczne i drastyczne, ale nie do przesady, coś mrożą krew w żyłach, szczególnie, że dotyczą dzieci, niewinnych istot, które powinny być otaczane opieką, a nie padać ofiarami zabójstw. W „Sznycie” charaktery są mocne, zarówno policjantów, jak i przestępców, dobro jest jasno oddzielone od zła, nie da się polubić złoczyńców. Opis mordercy sprawia, że ciarki przechodzą po plecach, a wyobrażenie jego realistycznie opisywanego wzroku będzie mnie długo prześladować.
W „Sznytę” się wsiąka bez reszty, jak się zacznie czytać, nie można oderwać się do ostatniej strony. Świetnie napisany kryminał, kapitalna historia i zakończenie. Jedna z lepszych książek, jakie ostatnio czytałam. Polecam wszystkim wielbicielom tego gatunku
Jak mocno książka mnie wciągneła: | (9 / 10) |
Język i styl pisania: | (9 / 10) |
Czy warto przeczytać: | (9 / 10) |
Average: | (9 / 10) |
Zostaw komentarz