To moje pierwsze spotkanie z twórczością Piotra Kościelnego i od razu petarda!
Marta Lipska przenosi się z Komendy Stołecznej z Warszawy do pracy w policji we Wschowie, gdyż jej ojciec, z którym jest bardzo zżyta, tam postanowił zamieszkać. W miejscowej komendzie przyjęto ja bardzo chłodno, żeby nie powiedzieć z nienawiścią, która wzmaga się jeszcze, gdy policjantka zaczyna drążyć sprawy dwóch na pozór zwyczajnych samobójstw, wyglądających podejrzanie i mogących być zabójstwami.
W „Domu” mamy prowadzone równolegle dwie opowieści. Jedna, współczesna, druga na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych ubiegłego wieku, której akcja rozgrywa się w domu dziecka, gdzie wychowawcy na spółkę z dyrektorem maltretują i znęcają się nad dziećmi. Mamy okazję obserwować życie zabójcy w bidulu i jego współczesne poczynania. Znając motywacje nietrudno jest zrozumieć dlaczego zabija. Marta Lipska zrobi wszystko, by go złapać, pomimo tego, że współpracownicy rzucają jej kłody pod nogi.
Opowieść jest w wielu miejscach bardzo drastyczna, mrozi krew w żyłach i choć to fikcja literacka, zastanawiałam się, czy takie sytuacje, jak w domu dziecka mogły mieć rzeczywiście miejsce. Książka porusza ważne tematy: pedofilią, znęcanie się nad słabszymi, zależnymi od dorosłych dziećmi, które są zawsze aktualne. W rzeczywistym świecie od czasu do czasu wybuchają skandale w domach dziecka, czy w domach starców, gdzie ma miejsce przemoc wobec mieszkańców.
„Dom” to nie tylko świetny kryminał i sensacja, ale też mocna książka obyczajowa. Po skończeniu człowiek zastanawia się, czy dobro w ogóle istnieje. Nie można zapomnieć tego co się tu przeczytało i nie da się obojętnie przejść obok pokazanych problemów. Polecam tę książkę ludziom o silnych nerwach. Książka z jednej strony przeraża opisami, z drugiej zaś nie można się od niej oderwać
Jak mocno książka mnie wciągneła: | (10 / 10) |
Język i styl pisania: | (10 / 10) |
Czy warto przeczytać: | (10 / 10) |
Average: | (10 / 10) |
Zostaw komentarz