Douglas Preston, którego dotychczas znałam jako autora książek sensacyjnych, przedstawia nam opowieść, a właściwie relację z ekspedycji mającej na celu odnalezienie zaginione miasto Indian. Miasto Boga Małp, bo tak je nazywano z powodu legend o nim krążących, miało znajdować się w Hondurasie i zostało opuszczone około roku 1500.

Autor zaczyna od opisania historii odkrywania zaginionego miasta i losów, i przygód ekspedycji poszukiwawczych. Miasto położone miało być w totalnej głuszy, w środku dżungli, w której od setek lat człowiek nie postawił stopy. Jest to jeden z niewielu już obszarów leśnych na Ziemi, gdzie współczesny człowiek się jeszcze nie zapuścił. Wielu archeologów i poszukiwaczy przygód próbowało dotrzeć do miasta, co było niezwykle trudne ze względu na warunki przyrodnicze panujące w tym dzikim terenie. Dżungla jest tam gęsta, nieprzenikniona, przejście kilku kilometrów zajmuje cały dzień. Las roi się od dzikich zwierząt, z których jaguar nie jest najgroźniejszy.

„Wśród zagrożeń naturalnych na szczycie listy były jadowite węże. (…) Kajsaka (…) herpetolodzy uważają ją za najgroźniejszego przedstawiciela grzechotnikowatych.”

Poza tym owady przenoszące całą masę groźnych, często śmiertelnych chorób, takich jak denga, malaria, lejszmanioza i wiele innych.

Jeśli do tego dołożyć ogromny upał, wysokie góry i brak jakichkolwiek osad ludzkich, wyłania się obraz niezachęcający do podejmowania wypraw. Jednak dusza ludzka jest niespokojna i prawdziwy podróżnik i eksplorator łatwo połknie bakcyla i dąży za wszelką cenę, by odkryć nieznane.

Dawniej archeolog miał do dyspozycji tylko kilof i łopatę, wykopaliska były żmudne i trzeba było dużo czasu, determinacji i niezwykłej intuicji, by znaleźć właściwe miejsce położenia zaginionych ruin. Jednak i dzisiaj trzeba najpierw wykonać dużą pracę rozpoznawczą, przeczytać wszystko, co napisano na dany temat, wysłucha legend miejscowej ludności   i na tej podstawie zawęzić obszar poszukiwań. Dzisiaj jednak możemy zaprzęc współczesną naukę do pomocy i skorzystać z osiągnięć techniki. W nowoczesnych smartfonach mamy lidar (nawet nie wiedziałam, że go mam u siebie, hehe), urządzenie, które niemal co do centymetra potrafi zeskanować powierzchnię i które coraz częściej wykorzystuje się, oprócz innych zastosowań, głównie wojskowych, we współczesnej archeologii. Po przeskanowaniu wytypowanego terenu lidarem uzyskuje się dokładną mapę nierówności terenu, w tym budowli lub zasypanych przez wieki budynków. „Właśnie zyskałem dodatkowe dziesięć, może dwanaście lat życia. Właśnie tyle czasu zabrałoby mi badanie tych dziewięciu kilometrów kwadratowych”.

Autor wyruszył z wyprawą badawczą jako korespondent National Geografic. W pasjonujący sposób opisuje każdy etap wyprawy: począwszy od przygotowań, zbierania ekipy, narzędzi, sprzętu, po lot na miejsce i samą eksplorację terenu. Warunki w buszu były ekstremalnie ciężkie, upał i wilgotność powietrza dawały się we znaki, ale to nic w porównaniu z milionami owadów atakujących w dzień i w nocy. Ekipa spotkała również jadowite węże, a nawet jaguara.

Trud i wysiłek zaowocowały odkryciem, chyba największym w ostatnich latach: odnaleziono Białe Miasto, zwane Miastem Boga Małp. Od porzucenia go przez Indian nikt w nim nie był przez ponad pięćset lat. Wyobrażam sobie, jakie to musiało być uczucie. Tego nie da się porównać z niczym innym.

Po powrocie do domu okazało się, że część ekipy zaraziła się w dżungli lejszmaniozą. Autor opisuje jak wygląda ta choroba wywoływana przez pierwotniaka Leishmania donovani, która zabija rocznie wielu ludzi, a jest bardzo trudna do wyleczenia. Przy okazji przytacza historię sprowadzenia przez konkwistadorów chorób ze Starego Świata, które zdziesiątkowały ludność Nowego Świata. „Przed podbojem (…) przez Hiszpanów na terenie obecnego Hondurasu żyło sześćset tysięcy ludzi. W 1550 roku pozostały jedynie trzydzieści dwa tysiące rdzennych mieszkańców”. Rdzenna ludność okazała się całkowicie nieodporna na pospolite choroby, takie jak odra, świnka, grypa, czy ospa prawdziwa, która zebrała najwięcej ofiar.

Bardzo lubię czytać o historii archeologii, a w książce „Zaginione Miasto Boga Małp” otrzymujemy rzetelną dawkę historii opowiedzianą w tak ciekawy sposób, że czyta się ją jednym tchem. Ponadto jest to świetna opowieść podróżnicza, relacja z pierwszej ręki jest zawsze najciekawsza.

Polecam tę książkę wszystkim, którzy lubią archeologię i opowieści podróżnicze. Douglas Preston wprowadza czytelnika w świat barwny, pachnący buszem, choć pełen niebezpieczeństw. Przy tej opowieści nie można się nudzić.

 

Jak mocno książka mnie wciągneła:10 out of 10 stars (10 / 10)
Język i styl pisania:10 out of 10 stars (10 / 10)
Czy warto przeczytać:10 out of 10 stars (10 / 10)
Average:10 out of 10 stars (10 / 10)