Człowiek nie żyje w próżni. Nawet, gdy opuści swoje środowisko, by przenieść się na drugi koniec świata, dawne życie ma na niego ogromny wpływ. Bohaterka książki, Nora, wyjechała z rodziną do Nowego Jorku, tam dorastała, tam pracuje i żyje. Jednak cały czas wspomina małe miasteczko, gdzieś w zachodniej Polsce, skąd pochodzi i gdzie spędziła szczęśliwe dzieciństwo. Nie wiemy dlaczego jej rodzina zdecydowała się przenieść, ale prawdopodobnie nie mogła wyrazić zgody na powojenną Polskę. Rodzina w nowym miejscu dostosowała się do nowych warunków, ale Nora che ocalić od zapomnienia dawne życie. Wspomina zapach jabłek, beztroskie lata, babcię, Aleję Lipową w miasteczku.
Książka podzielona jest na krótkie podrozdziały, urywki wspomnień. Gdy przypominamy sobie coś z przeszłości zawsze są to fragmenty zdarzeń, zapachy, poszczególni ludzie kojarzą nam się z konkretnymi, często wyrwanymi z kontekstu zdarzeniami, który w całości układają się na życie nasze i naszej rodziny. Te wspomnienia przeplatane są tu protokołami przesłuchań członków podziemia antykomunistycznego, które działało intensywnie w pierwszych latach po drugiej wojnie światowej. Mamy tu suchy zapis przesłuchań osoby należącej do partyzantki, która opowiada o działalności grupy, do której należała. Wspomnienia Nory i przesłuchania opozycjonistów stoją na dwóch przeciwległych biegunach. Pokazuje diametralnie różną rzeczywistość, ale oba wątki dotyczą tak naprawdę tego samego: życia w powojennej rzeczywistości, z którą zderzyli się wszyscy Polacy i niemal każdy w jakiś sposób został przez tę rzeczywistość zmieniony. Bardzo ciekawe jest takie prowadzenie narracji, wzmacnia to odbiór treści. Z jednej strony mamy pokręcone losy rodziny zmuszonej do emigracji przez brak chęci i możliwości akceptacji komunistycznego ustroju narzuconego przez obce państwo, rodziny, która ułożyła sobie życie w nowym kraju, gdzie spokojnie żyje i trwa, coraz bardziej oddalając się od ojczyzny, z drugiej strony obserwujemy ludzi, którzy postanowili walczyć z nowym ustrojem poprzez działania zbrojne, a po aresztowaniu zostają wyrzuceni poza nawias społeczeństwa, zamknięci na długie lata w więzieniach, a na wielu z nich zostają wykonane wyroki śmierci.
W życiu nic nie jest jednoznaczne. Do dzisiaj toczą się dyskusje, czy Żołnierze Wyklęci byli ludźmi dobrymi, bohaterami, czy zwykłymi rzezimieszkami. Czytając protokoły przesłuchań zamieszczone w „Szczelinach czasu” można mieć mieszane uczucia. Partyzanci walczyli w słusznej sprawie, ale równocześnie ginęli przez nich zwykli ludzie, niezwiązani z reżimem, który zwalczali. Oczywiście, łatwo się ocenia po kilkudziesięciu latach, gdy wiadomo, jak potoczyła się historia. W czasie, w którym działała zbrojna opozycja nie było wiadomo, co będzie dalej, czasy były niepewne, wojna skończyła się niedawno. Nic nie jest jednoznaczne i czarno-białe. Jak powiedziano w książce wojna odcisnęła piętno na wszystkich.
Nora chce ocalić od zapomnienia dzieje swoich bliskich, którzy powoli odchodzą, Małe Miasteczko wspomina jak raj, który odszedł, czas zagubiony w zawirowaniach historii, a gdy nie ma już ludzi z czasów wspomnień, pozostanie Aleja Lipowa, ale to nie wystarczy, by zachować przeszłe pokolenia.
„Szczeliny czasu” to świetna książka, która na długo zostaje w pamięci. Pokazuje, jak szybko biegnie czas, a wspomnienia są ulotne i kruche. Dlatego warto rozmawiać z najbliższymi, słuchać babć, dziadków, rodziców, by zachować historie rodzinne, gdyż to one stanowią o naszej tożsamości. Z nimi łatwiej jest rozwijać się i budować poczucie wspólnoty z najbliższymi. Polecam tę książkę, to mara i zruszająca, choć miejscami brutalna opowieść o życiu, przemijaniu i o tym co ważne.
Za książkę dziękuję redakcji www.sztukater.pl
Jak mocno książka mnie wciągneła: | (9,0 / 10) |
Język i styl pisania: | (8,0 / 10) |
Czy warto przeczytać: | (8,0 / 10) |
Average: | (8,3 / 10) |
Zostaw komentarz