Dlaczego ktoś chciałby iść w najwyższe góry zimą? Tam, gdzie nikt jeszcze nie był, gdzie trudno dotrzeć latem, a co dopiero w kilkudziesięciostopniowym mrozie, przy wietrze szalejącym z takim impetem, że zwala z nóg, zamraża w kilka minut, trudno przy nim oddychać i zebrać myśli. Do tego „Ciśnienie atmosferyczne na dużych wysokościach jest o wiele niższe niż latem, różnica jest tak duża, że wręcz zauważalna klinicznie”.
Człowiek to dziwna i niesamowita istota. Uparty, ciekawy świata, dążący do doskonałości, a przede wszystkim przezwyciężania swoich ograniczeń. Różna jest motywacja himalaistów. Jedni zdobywają szczyty dla sportu, inni dla sławy, chęci wyprzedzenia innych, pobicia rekordów światowych, jak i swoich własnych. Wszystkich zaś łączy miłość do gór i wspinaczki.
Bernadette McDonald, kanadyjska pisarka, w pasjonujący sposób opisuje zmagania himalaistów w zdobywaniu ośmiotysięczników. Książkę czyta się jak powieść przygodową, akcja jest wartka i trzyma w napięciu od początku, do końca. Poznajemy wyprawy przede wszystkim polskich himalaistów, nie od parady zwanych Lodowymi Wojownikami. Nasi wspinacze wiodą prym w zdobywaniu najwyższych szczytów świata i do nich należy pierwszeństwo wejścia na większość ośmiotysięczników zimą. Jerzy Kukuczka, Artur Hajzer, Wojciech Kurtyka, czy Andrzej Zawada to tylko część himalaistów, których zmagania śledzimy w książce.
Każda wyprawa to ogromne logistyczne przedsięwzięcie. Sprzęt, wyposażenie, jedzenie, ubrania, lekarstwa, pozwolenia na wyprawę, wszystko to wymaga ogromnego zaangażowania, każdy element musi być dopracowany w najdrobniejszych szczegółach. Najważniejszy jest jednak czynnik ludzki. Wyprawa i zdobywanie szczytu to praca zespołowa, a od wzajemnego zrozumienia i zaufania zależy nie tylko efekt wyprawy, ale też bezpieczny powrót do domu.
Warunki są ekstremalnie trudne. „Zimowe wspinanie w Himalajach to sztuka cierpienia”. Każdy krok jest trudny, a czasem wydaje się wręcz niemożliwy do wykonania. Tylko skrajna determinacja pcha cały czas w górę. Na najwyższych wysokościach człowiek jest sam z górą, wiatrem, śniegiem, lodem, przenikającym do szpiku kości mrozem.
„Słowa nie oddadzą powolności ruchów, odrętwienia, jakie staje się udziałem na tej wysokości. (…) Zakładanie przez pół godziny butów, a następnie raków brzmi jak żart, ale jest tutaj rzeczą zupełnie normalną”.
Człowiek zostaje sam na sam z żywiołami, wkoło pustka, z tyłu nic nie widać, z przodu, gdzieś w niemal nieosiągalnej fizycznie odległości cel – szczyt do zdobycia, ale centymetr, po centymetrze prze w górę.
„Skoro wieje, a nie możesz stać, to klęczysz. Przy klęczeniu też wieje i też nie możesz iść, to trzeba się czołgać”.
Cierpienie jest nieludzkie, zdobycie góry wiąże się często z utratą odmrożonych palców, nosa, czy uszu. Jednak adrenalina jest tak silna, że za cenę utraty zdrowia himalaista jest w stanie pokonać górę, warunki i siebie. Niestety wyprawy okupione są też najwyższą ofiarą, wielu, nawet najbardziej doświadczonych himalaistów, nigdy nie wraca do domu. Góra pochłania ofiary. Każdy ma świadomość niebezpieczeństwa i zagrożenia życia. Zimowe wejścia na najwyższe góry świata to jedne z najbardziej niebezpiecznych dokonań ludzkich.
„W latach 1979-2018 o zimowy Everest walczyło trzydzieści wypraw i tylko pięć osiągnęło cel”.
Pomimo tego, w górach jest niemal tłoczno. Ciągle od nowa nowi wspinacze próbują osiągnąć nieosiągalne. Za pomocą nowych technik, nieodkrytymi, dziewiczymi drogami chcą dostać się na wymarzony szczyt. Czasem staje się to obsesją i celem życia. Niezwykle płynna i cienka jest granica, za którą człowiek przestaje myśleć racjonalnie i prze do góry mimo zmęczenia, niedomagania kondycyjnego, braków sprzętowych, złych warunków pogodowych (jakby zimą mogły być tam, wysoko, dobre). Wtedy nie ma możliwości, by skończyło się dobrze. Góra upomni się o swoje. Uczy pokory, nie pozwala na szaleństwo i brawurę, choć z drugiej strony, gdyby nie brawura i odrobina szaleństwa, nikt nie stanąłby w najwyższym punkcie Ziemi zimą, na własnych nogach. Uczucie musi być niesamowite i nieporównywalne z niczym innym. Nie umiem sobie wyobrazić, ja, mieszczuch, jak to jest stać, na najwyższym szczycie Ziemi ze świadomością, że nikt w tej chwili nie jest wyżej i mieć cały świat u stóp. Myślę, że właśnie dla takich chwil himalaiści są skłonni poświęcić życie.
Rozmarzyłam się, ale zimowe wyprawy w Himalaje budzą wielkie emocje, a książka „8000 zimą” kapitalnie przedstawia zmagania himalaistów i historie ich wypraw. Polecam każdemu, kto lubi dobrą przygodę i chce poznać zimowe wyprawy w najmniej przyjazne człowiekowi rejony naszego globu.
https://moznaprzeczytac.pl/8000-zima-walka-o-najwyzsze…/
Jak mocno książka mnie wciągneła: | (10,0 / 10) |
Język i styl pisania: | (8,0 / 10) |
Czy warto przeczytać: | (10,0 / 10) |
Average: | (9,3 / 10) |
Zostaw komentarz