Niesamowita książka. Określana jest jako kryminał, ale dodałabym, że jest to równocześnie powieść psychologiczna.
Zaczyna się niewinnie: wykładowca zaczyna opowiadać na wykładzie studentom o przypadku sprzed wielu lat, który nazwał „Schronienie Sandrine”. Tyle wstęp. Następnie dostajemy opowieść o Sandrine, młodej dziennikarce, która trafia na prowincję do lokalnej gazety, ale gdy dostaje wiadomość o śmierci babci, której nie znała, a która zapisała jej spadek, jedzie na wyspę, na której babcia mieszkała do końca życia. Od tego czasu nic już nie jest oczywiste, im dalej w opowieść, tym bardziej wszystko się gmatwa, pojawiają się coraz to nowe wątki i nic już nie jest pewne. Autor wiedzie czytelnika przez opowieść, wrzuca go na głęboką wodę, a gdy udaje się wynurzyć, okazuje się, że pojawiają się nowe wymiary i aspekty śledztwa, okazuje się, że bohaterowie skrywają mroczne tajemnice i nic nie jest pewne. Zakończenie jest całkowicie niespodziewane i zwala z nóg. Nie da się opowiedzieć treści bez spojlerowania, dopiero zakończenie sprawia, że wszystko układa się w logiczną całość.
„Schronienia” określane są jako najlepszy kryminał francuski ostatnich lat. W pełni się z tym zgodzę, choć, jak napisałam na początku, bardziej jest to kryminał psychologiczny, z naciskiem na psychologiczny. Atutem książki są niesamowite psychologiczne portrety bohaterów, których cechy, motywacje, działania autor dawkuje po trochu, aż do końca opowieści. Całość plus zakończenie zmusza do zastanowienia się nad życiem, motywacjami ludzkimi i tym, jak jesteśmy ograniczeni naszymi umysłami. Po skończeniu długo nie mogłam się otrząsnąć po tym, co przeczytałam. Polecam wszystkim, którzy lubią wielowątkowe powieści kryminalne i psychologiczne
Jak mocno książka mnie wciągneła: (9 / 10) Język i styl pisania: (9 / 10) Czy warto przeczytać: (9 / 10) Average: (9 / 10)
Zostaw komentarz