Życie biedoty i ludzi na wsi nigdy nie było proste i łatwe. W czasach wcześniejszych ciemiężeni przez swoich panów, żeby nie powiedzieć właścicieli, po zniesieniu pańszczyzny często wcale nie mieli lepszego życia. Bez wykształcenia, związani ze swymi gospodarstwami, nie mieli perspektyw na rozwój, ani chęci na zmianę swojego położenia. Kobiety w tych realiach miały najgorzej. Stały nisko w hierarchii społecznej, mentalność wiejska umieszczała je w rodzinie jako niemal całkowicie podporządkowane mężom i dzieciom istoty. 

Autorka dogłębnie analizuje sytuację kobiet w okresie międzywojennym, rozdział po rozdziale pokazuje jak żyły, czym się zajmowały, jak wychowywały dzieci. Wyłania się z tego smutny obraz życia naszych babć w czasach ciężkich, przed, albo niewiele po uzyskaniu praw wyborczych, które kobiety w Polsce dostały nawet na tle Europy dość wcześnie, bo w 1918 roku. Jednak regulacje prawne to jedno, a życie i tak pisze swoje scenariusze. W czasie, gdy model społeczny zakładał, że kobieta ma zostać żoną i matką, nie było dla niej pola manewru. Młode dziewczęta, mające swoje marzenia, aspiracje, po wyjściu za mąż najczęściej musiały z nich zrezygnować. Wpadały kierat codziennych obowiązków, do nich  należało prowadzenie domu, praca w gospodarstwie, gdzie wszystko robiło się ręcznie, mechanizacja rolnictwa to odległe czasy powojenne, na wychowanie dzieci zostawało niewiele czasu. Jak wspomina autorka, babcie często kojarzą się z chłodem emocjonalnym, choć dzieci, czy wnuki  są zaopiekowane pod względem ubrania i jedzenia. Jest to efekt czasów, w których  przyszło im spędzić swoje dzieciństwo i młodość. Życie było tak trudne i wymagało tak ogromnego wysiłku fizycznego, że nieustannie zmęczone, nie miały już sił na czułości, ale też same nienauczone tego, nie umiały okazywać miłości swoim dzieciom. Nie znaczy to jednak, że im nie zależało. Robiły wszystko, co w ich mocy, by zapewnić dzieciom jak najlepszy stert w dorosłość. To one najczęściej chciały, by dzieci się uczyły, zdobywały zawód, który zapewniłby im dobre życie, a przede wszystkim niezależność, której one nie miały. 

Przed zamążpójściem młode kobiety ze wsi miały niewielki wybór, jeśli chodzi o pracę zarobkową. Najczęściej zostawały służącymi we dworach i pracowały tam do ślubu. Czasem wyjeżdżały do miasta, by tam pójść na służbę. Po ślubie prawie wszystkie kobiety przestawały pracować. Zamykane zostawały w czterech ścianach gospodarstwa, w którym miały pracować do końca życia. Mężowie nie uczestniczyli w pracach domowych. Chodzili do pracy na roli lub, rzadziej, w zakładach przemysłowych – wówczas jeszcze więcej obowiązków spadało na żonę. 

Jak to w czasach międzywojennych, wiele osób wyjeżdżało za chlebem, do pracy za granicą. Joanna Kuciel-Frydryszak przedstawia realia pracy u gospodarzy we Francji, w której pracowało przed wojną wiele polskich kobiet, zarówno niezamężnych, jak i mężatek, zmuszonych biedą na opuszczenie rodziny i życie w oddaleniu, w obcym państwie i środowisku. Wiązało się z tym wiele dramatów ludzkich. 

Bardzo smutno brzmi to co napisałam. Trzeba jednak pamiętać, że to były wrażliwe kobiety, z marzeniami, interesujące się światem, często pisały pamiętniki, a choć wiele z nich było niepiśmiennych, to one dbały o wykształcenie dzieci i były motorem ich rozwoju. Chciały, by ich potomstwu żyło się lepiej niż im i zdawały sobie sprawę z tego, że tylko dzięki zdobyciu porządnego zawodu może się to udać. 

Z książki wyłania się, pomimo wszystko, pozytywny obraz naszych babć: to były niezwykle silne kobiety, miały mocne charaktery, skoro potrafiły ogarnąć i zadbać o dom, rodzinę, scalić wszystkich w całość, zadbać o męża, wykształcić dzieci, na to potrzeba ogromnej siły i hartu ducha. Powinnyśmy być dumne, jako kobiety,  z naszych babć. Nie wiadomo, czy my zdołałybyśmy podołać temu, z czym im przyszło się zmagać.

Jak mocno książka mnie wciągneła:9 out of 10 stars (9,0 / 10)
Język i styl pisania:10 out of 10 stars (10,0 / 10)
Czy warto przeczytać:10 out of 10 stars (10,0 / 10)
Average:9.7 out of 10 stars (9,7 / 10)