Maria Teresa Korzonkiewicz – Kiszczak urodziła się w 1934 roku, zmarła w kwietniu 2023 roku. Jako żona generała Czesława Kiszczaka, który uczestniczył jako minister spraw wewnętrznych, a później krótko jako premier rzadu, w przemianach ustrojowych w Polsce w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku, była na samej górze i w ogniu wydarzeń, które wtedy miały miejsce. Byłam bardzo ciekawa, co napisze o życiu z jedną z najważniejszych osób w państwie tamtego okresu.
W książce „Żona generała Kiszczaka mówi” opisuje swoje życie u boku znanego prominenta. Pokazuje swoją drogę zawodową jako nauczycielki ekonomii, wizytatorki, nauczycielki metodyki nauczania, dużo pisze o relacjach z uczniami, o strukturze ówczesnej szkoły, funkcjonowaniu grona nauczycielskiego. Często opisuje różne niedociągnięcia, wady systemu szkolnictwa, ale też chwali jego dobre strony.
Pani generałowa dużo pisze o swoim małżeństwie, o początkach znajomości, ślubie, a szczególnie dużo miejsca w książce poświęca swoim osobistym relacjom z mężem – często gburowatym, nieokrzesanym, milczącym człowieku, który boczy się na nią o byle co. Niewiele tu jest za to, czego żałuję, bo tego byłam ciekawa, mowy o pracy generała Kiszczaka. O awansach i pracy w polityce męża pani Kiszczak wspomina jakby przy okazji, gdy pisze o przeprowadzkach, znajomościach z ambasadorami, politykami, czy generałami. Dużo tu opisów imprez, rautów, spotkań towarzyskich elity rządzącej ówczesną Polską. W czasie, gdy kraj żył w biedzie, lub na przeciętnym poziomie, na wojskowych, czy politycznych balach szampan lał się strumieniami. Autorka potrafi zainteresować opisami imprez towarzyskich, ploteczkami o ludziach z najwyższych sfer rządzących, ciekawie opowiada o strojach, potrawach, zachowaniach, zwyczajach panujących w tym mocno hermetycznym, odizolowanym od zwykłych ludzi środowisku. Książka kończy się niedługo po wprowadzeniu stanu wojennego, podczas którego według słów żony, dzięki jej mężowi było tak mało ofiar śmiertelnych. Zabrakło mi w tych wspomnieniach jednak większej ilości odnośników do życia politycznego i udziału w nim generała Kiszczaka.
Całość pisana jest bardzo subiektywnie i tendencyjnie. Wyłania się z niej obraz mądrej, roztropnej kobiety, prawdziwej damy, zawsze szlachetnej, która wie co, kiedy i jak ma powiedzieć, dba o siebie, męża, dzieci, jest lojalna wobec przyjaciół, a jej mąż to cudowny, pracowity, ambitny człowiek. Ona sama zawsze idealna, doskonale przygotowana do lekcji, kocha młodzież i pracę z uczniami. Bardzo idealizuje swoją pracę, w której nigdy nic nie robi nieprawidłowo i nie ma porażek.
Łatwo się żyje, gdy ma się poczucie bezpieczeństwa, bo mąż jest jedną z najważniejszych osób w państwie, w zasięgu ręki są zagraniczne wakacje, dobre jedzenie, modne i eleganckie stroje. Pomimo tego, że pani Kiszczak podkreśla, ze starała się zawsze być blisko zwykłych ludzi i to ona przewidziała zmiany ustrojowe, dzięki swej intuicji, wydaje mi się to mocno naciągane i jest idealizowaniem siebie i peerelowskiego generała. Bardziej prawdopodobne jest, ze żyła pod kloszem, a pracę i uzyskanie dorobku naukowego na pewno ułatwiał jej status społeczny, choć zapewne rzeczywiście lubiła uczyć i spełniała się zawodowo.
Pomimo tej bijącej po oczach naiwności wielu sformułowań, audiobooka przeczytanego przez Iwonę Karlicką słucha się bardzo dobrze, opowieść wciąga, akcja jest wartka, autorka ma dar opowiadania historii i można się od niej sporo dowiedzieć o życiu elit w powojennej Polsce. Jeśli uważnie słucha się wspomnień Marii Teresy Korzonkiewicz – Kiszczak można wyczytać między wierszami wiele interesujących niuansów z historii Polski przed rokiem osiemdziesiątym i w czasie rozkwitu działania Solidarności. Książka może zainteresować osoby, które chcą się czegoś dowiedzieć o tamtych burzliwych czasach, ale i wcześniejszych, za czasów rządów Edwarda Gierka.
Audiobook odsłuchałam dzięki www.sztukater.pl
Jak mocno książka mnie wciągneła: | (6,0 / 10) |
Język i styl pisania: | (6,0 / 10) |
Czy warto przeczytać: | (8,0 / 10) |
Average: | (6,7 / 10) |
Zostaw komentarz