Sportów nie uprawiam, ale od dawna pasjonuje mnie fenomen alpinizmu. Wojciech Tadeusz Brański, taternik, Prezes Polskiego Klubu Górskiego, w książce „Test góry” zajął się aspektem partnerstwa na szlaku.
Co sprawia, że człowiek decyduje się na wspinaczkę w najwyższych górach świata? Każdy z alpinistów wie, jak jest ryzyko: co dziesiąty uczestnik wypraw ginie w górach. Alpinista zmaga się z wysokością nad poziomem morza, warunkami atmosferycznymi zmieniającymi się czasem z minuty na minutę, brakiem tlenu, zimnem, a przede wszystkim ze swoim organizmem. Fizjologia dopada każdego, doświadczonych wspinaczy na równi z początkującymi. Gdy rozwinie się choroba wysokogórska, brak tlenu, rozrzedzone powietrze zaburzają percepcję otoczenia, człowiek nie zawsze jest w stanie logicznie myśleć i podjąć właściwa decyzję czy iść dalej, czy wracać do obozu. Gdzieś w głębi duszy ma zakodowaną chęć zdobycia szczytu, tylko to się liczy, co często okazuje się zgubne i prowadzi do tragedii, kiedy wspinacz lekceważy czynniki ostrzegawcze i prze naprzód za wszelką cenę. Adrenalina, która wydzielą się w organizmie alpinisty w czasie zdobywania szczytów daje efekt nieporównywalny z niczym innym: poziom stresu przebija poziom szczęścia, zadowolenia i satysfakcji z osiągniętego celu. Jak w hazardzie, działa jak narkotyk i człowiek chce ciagle więcej.
Alpinizm nie jest sportem indywidualnym. Na sukces składa się praca wielu ludzi, którzy najpierw przygotowują wyprawę, potem idą w góry razem ze wspinaczami, tragarze, lekarze, itp. Na koniec himalaista zostaje wraz z kolegami wspinającym się razem z nim. „Partner to integralna część drogi”. O tym jest ta książka. O współpracy, bez której nie jest możliwy sukces. Tylko w grupie osób, które zmagają się z tymi samymi warunkami atmosferycznymi, zmęczeniem, odwodnieniem, zimnem, można wejść na górę, ale też wrócić. To ostatnie jest równie ważne, jak zdobycie szczytu. Wiele wypadków i śmierci zdarza się w drodze powrotnej, gdy człowiek jest już zmęczony do granic fizycznej wytrzymałości, a nawet ją przekracza, gdy kończy się tlen, zapada zmrok, zmienia się pogoda. Wtedy partner jest osobą, od której może zależeć życie. Pomoc przy zejściu, lub sprowadzenie pomocy, gdy nie jest w stanie sam tego zrobić decyduje o przeżyciu. Autor opisuje liczne przypadki tragedii w Himalajach, podczas których tylko dzięki poświeceniu partnerów, uratowano himalaistów.
W dzisiejszych czasach ludzie robią się coraz bardziej samolubni, nie umieją pracować zespołowo i nie rozumieją idei pracy w zespole. Zdumiewa mnie, że w górach, w tak ekstremalnych warunkach, można być zapatrzonym tylko w siebie, a indywidualizm niszczy bezpieczeństwo i człowiek zatraca elementarne poczucie przyzwoitości i nie myśli perspektywicznie. Jak można nie rozumieć, że dzisiaj ty, ale jutro to ja mogę wpaść w tarapaty i ktoś inny przekroczy leżącego człowieka, by piąć się w górę. Wojciech Brański bardzo dużo pisze o potrzebie partnerstwa w górach, bez niego nie ma prawdziwego himalaizmu, czy alpinizmu. Bez współpracy w górze czeka śmierć, wspinanie przestaje być sportem z czystymi regułami gry, a zaczyna być chorą rywalizacją o zwycięstwo, za które czekają konkretne korzyści materialne. Ginie przy tym to co najważniejsze: duch czystej rywalizacji oparty na współdziałaniu. Co może być od tego piękniejsze? Od poczucia zwycięstwa, okupionego nadludzkim wysiłkiem, ale i świadomością, że obok jest ktoś, kto w potrzebie poda rękę, czy łyk wody lub maskę z tlenem ratującym życie.
„Test góry” uświadamia jak ważna jest wzajemna pomoc, gdy wszystko inne zawiedzie, a opisy wypraw i wypadków w górach pomogą wyrobić sobie właściwy pogląd na to, jak powinno wyglądać zdobywanie najwyższych gór świata.
Za książkę dziękuję redakcji www.sztukater.pl
Jak mocno książka mnie wciągneła: | (8 / 10) |
Język i styl pisania: | (8 / 10) |
Czy warto przeczytać: | (8 / 10) |
Average: | (8 / 10) |
Zostaw komentarz